sobota, 24 stycznia 2009

Americano

Nadszedł czas na danie, któro rozsławiło kuchnię amerykańską na całym świecie...na chrupiący, ociekającego tłuszczem, soczysty kawał wołowiny z mnóstwem pysznościowych dodatków. Nawet jak o tym pisze, to mam ochotę na poprawkę...bo nie ma nic lepszego na wielki głód jak wielki HAMBURGER! Do tego fryty i sałatka o spolszczonej nazwie colesław (nazwa przyprawia mnie o ciarki i kojarzy się ze sklepem społem na Kościuszki, ale niech będzie).


Hamba robimy tak: mielone należy kupić z dobrego źródła, im więcej mięsa w mięsie tym lepiej, nam się udało kupić takie o 100% zawartości (Piotr i Paweł - a już prawie straciłam wszelką nadzieję...), do tego jajko, bułka (sucha bułka namoczona w wodzie), czerwona cebula drobno posiekana, czosnek, sól i przyprawy jakie kto lubi. Ja dałam dużo przyprawy pikantnej na grilla. I jeszcze sos worcestershire - to absolutny mus! To wszystko mieszamy dobrze łapką, formujemy hamburgery i smażymy na oleju. Bułka powinna być special edition bun na hamburgera. Można wrzucić rozkrojone bułki na chwilę do piekarnika (do ciepłego oczywiście), wyjąć, posmarować jedną połówkę musztardą, położyć hamba, ser żółty, ogórka konswerwowego, plaster pomidora, trochę cebulki, majonez, keczup i co kto lubi....

W międzyczasie Maciek zrobił sałatkę colesław. Robi się to cudo tak: szatkujemy białę kapustę, solidnie solimy i odstawiamy na pół godziny, po czym płuczemy wodą. Kapustę mieszamy z jedną marchewką pokrojoną w drobne paseczki i posiekanym szczypiorkiem, później dodajemy 2 łyżeczki cukru, szczyptę kminku mielonego, sól, 3 łyżki gęstej śmietany i trochę białego octu winnego. Mieszasz i gotowe.

Do tego frytki i klasyczny amerykański hamb gotowy. Nawet wybredny kiciuś nie pogardzi :)Enjoy!

Do popicia: Kuchnia z USA to i wino z USA prosto od świętej pamięci Roberta Mondaviego. Słodko kwaśny, pachnący śliwkami zinfandel. Pycha!

9 komentarzy:

  1. Sałatka coleslaw w opisie jej przyrządzenia zawiera tylko kapuchę, a ja na focie widzę inne warzywka. Ktoś tu oszukuje:]

    OdpowiedzUsuń
  2. a do kolesława przeciez sie wrzuca marchewku...

    OdpowiedzUsuń
  3. Swieta racja! zapomnialam o marchewce i szczypiorku! wybaczcie, ale to przez to wino, ktoro obalilismy do hamburgera :)juz poprawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. kurde a ja do kolegi Sława zawsze dawałem majo a nie śmietanę :O Jeśli zgrzeszyłem to sorerwicz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też kiedyś myślałem że bez majo ani rusz. Ale rusz i to do przodu - pucha!

    OdpowiedzUsuń
  6. a najlepiej to majo+smieta poleciec!

    OdpowiedzUsuń
  7. akurat!
    w lidlu jest hamerykancki tydzien - z tamtad sa te dania. przyznac sie! :>
    opisy jak i dla amerykanow (rozgrzany piekarnik) :>
    a 100% mjecha w mjesie to przeciez zaden problem! np. w almie bjerzesz kawau wola i prosisz o zmjelenie.
    a jak robiliscie frytki? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzisz Bart, jak sie pracuje w hamerykanskiej firmie to w krew wchodzi tlumaczenie jak krowie na rowie, zeby Ci pozniej ktos nie zarzucil, ze wrzucil buleczki do piekarnika, a tu nic.....
    a w ramach tygodnia amerykanskiego w lidlu kupilismy tylko chipsy i byly wstretne, bleh..

    OdpowiedzUsuń
  9. kolesław nie kolesław, jak następnym razem będziecie robić hamba ze 100% wołowiny z PiPy to czuje się zaproszony ;-)))) Let's make it Royal

    OdpowiedzUsuń