poniedziałek, 19 stycznia 2009

Indian cooking - odsłona druga

Jakoże mamy tzw. film na indyjskie jedzonko, zaraz po wieczorze u Vijaya znowu udaliśmy się w kulinarną podróż na półwysep. Tym razem było wyborne curry własnego pomysłu i placuszki roti. Curry było bardzo proste - podsmażyłam cebulę, czosnek, dodałam imbir, chilli, kurkumę, goździki i laskę cynamonu, później mieszanka Hortexu (marchew, brokuły i kalafior), po rozmrożeniu warzyw dodałam jedną pokrojoną pierś kurczaka, zalałam to wodą. Kurczak się ugotował, woda trochę wyparowała i curry było gotowe.

Po treningu u Vijaya Maciek jest RotMistrzem, stąd przygotowanie placków przypadło jemu :)

Roti robi się 'na oko', w zależności od tego ile placków nam potrzeba. My byliśmy we dwoje, więc zrobiliśmy ciasto z mniej więcej 2,5 szklanki mąki pszennej, szczypty soli i wody. Trzeba z tego zrobić jednolite, gęste ciasto, tak, żeby odchodziło od ręki. Ciasto warto odstawić na godzinkę do lodówki. Później formujemy mniejsze kulki, wałkujemy i smażymy na patelni z minimalną ilością oleju. Roti wspaniale zastępuje ziemniaki czy ryż. A najlepsze jest to, że curry z roti aż chce się jeść palcami. Urwanym plackiem chwytamy jedzenie i bach do buzi!

P.S. do popicia, widoczne na zdjeciu wino La Llose

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz