środa, 7 stycznia 2009

Nakarmienie chorych

Czosnek był pyszny ale zawarte w nim naturalne antybiotyki nie zadziałały. Dlatego dalej leżymy i gorączkujemy. A jak powiedział ktoś w naszej ostatnio ulubionej Kuchnia.tv – chory musi dobrze zjeść – więc jemy.

Wczoraj była sałatka owocowa, przysmażane oscypki z szynką, cebulką i pomarańczami podane niczym caprese.

Dzisiaj na śniadanie jajko sadzone, grzanki z konfiturą pomarańczową i gruszka.


Na obiad klasyczna zupka pomidorowa z lanym ciastem.



A robi się ją tak:

Kość cielaka od babci wrzuca się do wody i gotuje przez pół godziny. Dorzuca się marchewkę, seler i pietruszkę i gotuje razem. Po odcedzeniu wywaru dodaje się koncentrat pomidorowy, śmietanę, sól, pieprz i cukier do smaku. Na kluseczki miesza się jajko z mąką i solą i takie ciasto wlewa się łyżka po łyżce do gotującej się zupy.

Wine Note: chorujemy więc nie pijemy. Ale do tych fikuśnych śniadaniowych przekąsek fantastycznie sprawdziłby się szampan.

4 komentarze:

  1. to nie ciasto lane tylko kluski lane się mówi

    OdpowiedzUsuń
  2. owoce na chorobe to zuy pomysl.. zawsze mi tak mama mowiua.. chociaz nie wiem czemu bo przeciesz to same witaminy...yyyyyy....

    OdpowiedzUsuń
  3. szampan do snjadania? ellou! troche przesada.. a moze chodzi wam poprostu o "sam szpan"?! :P hyhyhyhy

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie w regionie sie mowi lane ciasto....ale mowi sie ten ze ide na POLE, a to ponoc obciach ;P

    OdpowiedzUsuń