poniedziałek, 22 grudnia 2008

Home alone


Co ma człowiek zrobić jak siedzi sam w domu? Ja zasiadłem na kanapie i wsiąknąłem w internetowego pokera. Kilka godzin i kilka wirtualnych tysięcy w plecy później z hazardowej gorączki wyrwało mnie burczenie w brzuchu. I zaczął się ruch. W kuchni.

Najpierw na tapetę poszedł kurczak - do środka napakowałem mu różnych różności (czosnek, papryczki chilli, rukola, trochę czerwonego wina i jakies ziółka – bez ładu i składu prosto z głowy) a po wierzchu wysmarowałem go curry, pieprzem cayenne i solą. Tak spreparowany trafił do piekarnika i właśnie zapieka się tam na złoto. Na efekty przyjdzie jeszcze poczekać.

Czas oczekiwania zabiłem barszczem czerwonym z kartonu od Knorra – niestety do pięt nie sięga najlepszemu barszczowi świata od Krakusa. Zapiłem nim świetne, tanie i mocno mięsne krokiety z Biedronki.

Wine Note: Na popitkę znowu coś z Biedronki – tempranillo za 9zł. A że mnie przeziębienie toczy poddałem je tuningowi i po dodaniu pomarańczy, goździków, cynamonu, kardamonu, wódki i miodu powstał grzaniec doskonały.
.
ps. Ewa wywiozła aparat na wschód więc tym razem bez zdjęć.

3 komentarze:

  1. krokiety z Biedry mocno miesne :) najsmieszniejsza rzecz jaka napisales Czako KIEDYKOLWIEK :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze wiedziałem, że prawdziwy z Ciebie smakosz Kac ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. dawno dawno temu zylem dzieki biedronce i musze Ci powiedziec, ze tam w miesie jest 50% miesa wiec w krokietach stawiam, ze jest z 5% miesa ;) innej opcji nie widze...chyba, ze Biedrze sie cos zmienilo :)

    OdpowiedzUsuń